Katarzyna Skrzynecka i Zbigniew Urbański postanowili "rozwieść się" również w kościele. Unieważnianie małżeństw w świetle prawa kanoninczego stało się ostatnio modne i decyduje się na nie coraz więcej par. Najwyraźniej Skrzynecką mocno dotknęło to, że jej były mąż odważył się wypowiedzieć na ten temat w mediach przed nią. Postanowiła więc nadrobić te zaległości. Z nawiązką.
Ludzie, którzy niegdyś się kochali, nie powinni sprawiać sobie wzajemnie przykrości i publicznie bezcześcić czegoś, co kiedyś starali się wspólnie budować, choćby przez szacunek dla wspomnień i siebie wzajemnie - wyznaje na łamach Super Expressu. Gdy niemal już cztery lata temu mój ówczesny mąż zdecydował o naszym rozstaniu, zgodziłam się na rozwód za porozumieniem stron, bez orzekania o winie, by nie ciągnąć tych przykrych okoliczności miesiącami. Otrzymał wolność, by móc układać swoje życie z kimś innym, choć bardzo smutno było mi się z tym wówczas pogodzić. Miło byłoby, gdyby potrafił to docenić, zachować klasę i powściągliwość, tak jak ja. Przykre, że tak jest i jestem zdania, że niepotrzebnie to robi. Każde z nas ma swoje szczęśliwe życie lub dzieci w drodze. Najważniejsze, że jesteśmy zgodni co do faktu, iż nie powinniśmy pozostawać formalnie małżeństwem w świetle praw kanonicznych, skoro małżeństwem od kilku lat nie jesteśmy.
Przypomnijmy, że mówi to kobieta, która pobiegła do tabloidu z prywatnymi zdjęciami z wakacji... Jeżeli to jest dbanie o prywatność, to co jest nie dbaniem o nią?
Przy okazji, jak myślicie - jaki powód nieważności małżeństwa podaje Kasia? Przypomnijmy, że może to być: choroba psychiczna jednego z partnerów, niedojrzałość do małżeństwa, ukrywanie bezpłodności i nieskonsumowanie małżeństwa. Innego wyboru nie ma...