Fakt kontynuuje swoją krucjatę przeciwko Radkowi Majdanowi. Niedawne doniesienia o pobiciu przez niego dziennikarza tabloidu mają swój ciąg dalszy - sprawa została zgłoszona na policję. Komendant główny policji, Konrad Konratowski, mówi:
Wydałem odpowiednie polecenia i komendant wojewódzki wie, co ma robić.
Rzeczniczka szczecińskiej policji dodaje:
Jeśli potwierdzą się zarzuty dziennikarza, to Radosławowi Majdanowi grozi do 5 lat więzienia.
Sam Majdan przedstawia sprawę inaczej w szczecińskim dodatku do Gazety Wyborczej:
Podeszła do mnie jakaś dziewczyna i powiedziała, że jakiś facet ją namawia, żeby koło mnie usiadła, a on zrobi zdjęcia. Podszedłem do niego i w niecenzuralnych słowach powiedziałem mu, co o nim myślę. Zrobiło się zamieszanie i ktoś go uderzył. Paradoksalnie, to ja próbowałem go bronić, bo był pijany.
Fakt komentuje to z właściwą sobie przesadą i komizmem:
Kiepski bramkarz podupadającego klubu Pogoń Szczecin na prawo i lewo opowiada, jak to on bohatersko zachowywał się w szczecińskim klubie Rockers. I zaprzecza, jakoby tam bestialsko pobił naszego dziennikarza Mariusza Kuczewskiego. (...) Radosław Majdan wciąż czuje się bezkarny, choć jeszcze w zeszłą sobotę katował dziennikarza.
Artykuł okraszono też odpowiednim zdjęciem "bandyty":
Pobicie to niemiła sprawa, ale nas wciąż bardziej interesuje wątek dziewczyny. Czy to ta sama, z którą potem sfotografowano "Radzia"?