Mimo że Britney Spears od czasu swojego ostatniego załamania nerwowego przeszła długą drogę i na pewno czuje się zdecydowanie lepiej, to jednak do pełnego wyleczenia nieco jej jeszcze brakuje. Piosenkarka stale pracuje z psychologami, którzy dbają o jej psychikę. Jak donosi amerykański National Enquirer, Brit tak bardzo zżyła się z jednym ze swoich psychologów, że wręcz się zakochała. I nie byłoby w tym nic złego ani dziwnego, gdyby nie fakt, że psycholog jest kobietą i... czuje się przez Spears prześladowana.
W pewnym momencie Britney była nią zainteresowana w sensie seksualnym - mówi znajomy gwiazdy. Była przekonana, że psycholog myśli o niej w ten sam sposób, bo jej zdaniem wysyłała jej pewne oczywiste "sygnały". Podobno podczas jednej z sesji, kiedy leżała na kozetce, doktor zaczęła jej dotykać. Brit była pewna, że znaczy to coś więcej. Niestety, myliła się.
Piosenkarka nie zraziła się tym niepowodzeniem, chciała się coraz dzięściej spotykać ze swoją terapeutką. Zaczęła wydzwaniać do jej gabinetu, a kiedy okazało się, że nie może umówić się na więcej wizyt, zdobyła jej prywatny numer telefonu. Podczas rozmów wyznawała, że jest w niej zakochana i chciałaby się z nią związać na poważnie. Kobieta wreszcie nie wytrzymała i wezwała Jamiego, ojca Britney, który sprawuje opiekę prawną nad swoją córką. Ponoć to on sprawił, że po jakimś czasie Spears zmieniła psychoterapeutkę.
Przypomnijmy, że to już nie pierwszy raz, kiedy Brit wpadła w obsesję na punkcie osoby, z którą współpracowała - niedawno głośno było o podobnym zachowaniu względem jednego z jej ochroniarzy.