Larry Rudolph był menadżerem Britney Spears przez dekadę, aż do października 2004 roku, kiedy to zwolniła go po raz pierwszy, po czym zatrudniła go ponownie, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy rozstała się z Kevinem Federline.
Britney opowiada teraz swoim znajomym, że nienawidzi Larry’ego i nigdy nie zamierzała ponownie podpisywać z nim kontraktu. Rudolph jednak pojawił się w jej życiu w czasie, kiedy rozstawała się z Kevinem i jakimś cudem zdobył jej podpis. Spears twierdzi, że nie miała wtedy pojęcia, co podpisuje.
Podpisała z nim kontrakt na 5 lat - donosi źródło. Twierdzi, że nie wie, co wtedy robiła i tak naprawdę nie może wytrzymać tego, że Larry znów jest jej menadżerem. Ale co może teraz zrobić? Przyprowadzić prawnika i zeznać, że podpisała kontrakt pod przymusem? Że była pijana albo naćpana?
Larry Rudolph nie odpowiada na telefony dziennikarzy, a firma dla której pracuje, ReignDeer Management, ma zepsutą automatyczną sekretarkę.