Edyta Górniak nie zamierza chyba przejmować się specjalnie postanowieniem sądu, który podzielił prawo do opieki nad jej synkiem po równo między nią i byłego męża.
Edzia lubi od czasu do czasu, nie uprzedzając nikogo zabrać Allana w jakąś zagraniczną podróż (zobacz: Nie spędzili świąt razem! WYWIOZŁA SYNKA ZA GRANICĘ!), albo w miejsca, gdzie zawsze jest dużo fotoreporterów, chociaż wie, że to doprowadza do szału jej byłego męża przewrażliwionego na punkcie prywatności dziecka. Nie respektuje także wymogu uzyskania od Krupy pisemnej zgody na wywożenie synka za granicę.
Jak donosi tygodnik Na żywo zadbała także o to, by Darek nie mógł się skontaktować z Allanem w... Dzień Dziecka.
Był zdenerwowany, bo chciał złożyć Allanowi życzenia, przekazać prezenty, ale Edyta nie raczyła nawet oddzwonić - mówi znajomy Krupy. Na próżno starał się dowiedzieć, gdzie jest jego syn.
Podobnie było w Dzień Ojca. Jeśli Krupa liczył na to, ze Edyta przypomni synkowi - bo raczej trudno oczekiwać od kilkulatka, by sam pamiętał - by zadzwonił do taty, to się mocno przeliczył. Telefon milczał.
Dla Edyty naprzemienna opieka nad dzieckiem to znikanie z nim na 2 tygodnie i nie odbieranie telefonów Darka - podsumowuje znajomy muzyka. A komórka syna jest wtedy wyłączona. Jedyny kontakt, na polecenie Edyty, istnieje przez prawnika, który też nie zawsze wie, gdzie znajduje się dziecko**.**
Sprytne z jej strony. Bo przecież wie, że Krupa nie chce jej otwarcie krytykować w mediach. Chociaż ostatnio próbował (zobacz: "Edyta bardzo źle potraktowała moją rodzinę"). Jak myślicie, jak skończy się ten konflikt o syna?