Anita Lipnicka miała 19 lat, kiedy odniosiła swoje pierwsze sukcesy śpiewając w Varius Manx. W połowie lat 90-tych zespół ten był bardzo popularny, sprzedawał mnóstwo płyt - do tej pory ponad 2 miliony! Właściwie każdy singiel napisany przez Roberta Jansona był hitem. Dzisiaj Lipnicka wspomina tamte czasy z dużym dystansem. W wywiadzie dla Wysokich Obcasów stwierdziła, że nie była przygotowana na popularność, która na nią spadła. Nie wspomina zbyt miło wyrazów uwielbienia ze strony swoich ówczesnych fanek.
Był taki moment, gdy moja rozpoznawalność sięgnęła zenitu - wspomina. "Nie mogłam zwyczajnie pójść do knajpy czy na zakupy. Zawsze otaczała mnie grupa nastolatek, które obrzucały mnie misiami i koniecznie chciały się do mnie przytulić. Groza. Po części to z tego wstrętu do sławy odeszłam z Varius Manx u szczytu popularności.
Lipnicka twierdzi też, że wcale nie zarobiła na występiwaniu z Varius Manx. Sugeruje, że "podpisywała kwity" i że pieniędzy w ogóle nie widziała. To chyba czytelne oskarżenie pod adresem Jansona.
Utrzymywałam się głównie z koncertów. Do dziś tajemnicą są dla mnie rozliczenia ze sprzedaży płyt - mówi zapytana o to, czy osiągnęła również sukces finansowy. Podpisywałam jakieś kwity, które wówczas nie były dla mnie ważne. Chciałam tylko śpiewać, byłam naiwna i łatwa do urobienia. Zresztą nie tylko ja. Początek lat 90-tych to okres nagminnego kiwania młodych zespołów i wykonawców. Podobno pierwsza płyta Varius Manx rozeszła się w milionowym nakładzie! Ciekawe, kto za to zgarnął pieniądze. Bo to nie byłam ja. Po tym pierwszym sukcesie zarobiłam na kolorowy telewizor.
Wygląda na to, że z Robertem już raczej nic nie nagra. Podobnie jak z Chylińską... Zobacz: "Chylińska jest zdesperowana i miałka!".