Ale nie omieszkał pochwalić się, że otrzymał taką propozycję. Biorąc pod uwagę, że udział w Tańcu z gwiazdami zaproponowano już chyba wszystkim, mającym jakikolwiek związek z show-biznesem, to już nie jest taki powód do dumy, jak jeszcze kilka edycji temu.
Mam duszę sportowca, a ten program jest taki niesportowy, bo o wygranej decydują: popularność, czasem interesy stacji, a nie umiejętności - tłumaczy swoją decyzję w Fakcie. Często odpada ten, kto świetnie tańczy, a wygrywa gorszy. To jest tak, jakby ktoś biegał na setkę 8 sekund i przegrywał z kimś, kto biegnie 15. To bez sensu.
Ktoś może idzie i zarabia pieniądze w ten sposób. Ale to nie dla mnie - zapewnia. Koledzy, którzy wkładali w to bardzo dużo czasu i tańczyli znakomicie, często szybko odpadali. Tak jak ostatnio Piotr Szwedes. Poświęcił temu kupę życia i tańczył bardzo dobrze, w którymś momencie odpadł, bo jest jakaś sytuacja bardziej sprzyjająca innym. I tak się zostaje trochę z ręką w nocniku.