To się musiało tak skończyć. Lindsay Lohan została skazana na 90 dni więzienia przez sąd w Los Angeles. Wyrok jest efektem nie podporządkowania się nadzorowi kuratorskiemu, zasądzonemu jej po tym, jak kompletnie pijana została zatrzymana przez drogówkę w 2007 roku.
Już wcześniej mówiło się, że Lohan może mieć poważne problemy. Miała ukończyć kurs dla osób uzależnionych od alkoholu już kilka tygodni temu. Wolała jednak polecieć do Cannes, żeby promować film. Zajęcia zaliczyła więc... na kilka godzin przed wczorajszą rozprawą sądową. Sędzina Masha Revel była bezlitosna. Od tamtej pory gwiazda musiała nieustannie nosić bransoletkę na kostce, która mierzy poziom alkoholu we krwi. Upokorzona Lindsay poddała się wyrokowi i przez ostatnie kilka tygodni nie miała w ustach ani grama alkoholu. Jednak nie wzięcie wcześniejszych gróźb sędziny na poważnie poskutkowało wyrokiem więzienia.
W chwili, gdy sędzina ogłosiła wyrok, Lindsay wpadła w histerię i zaczęła szlochać na całą salę sądową. Po chwili się uspokoiła i powiedziała na głos: Zrobiłam co mogłam.
Gwiazda trafi do więzienia 20 lipca. Przeważnie kobiety w takiej sytuacji, jak ona, odsiadują 1/3 wyroku. Oznacza to, że Lohan ma szansę wyjść z więzienia po miesiącu.
Jak myślicie, czy po tak dotkliwej nauczce zrozumie wreszcie, że ma problem z piciem?