A mogłoby się wydawać, że już tylko modlitwa może jej pomóc. Britney Spears spędziła niedzielę wielkanocną na zakupach i na meczu Los Angeles Lakers.
Piosenkarka wyszła jeszcze przed końcem pierwszej połowy i pojechała do butiku Lisy Kline. Pracownicy sklepu poprosili innych klientów o opuszczeniu lokalu i zamknęli drzwi od środka, żeby gwiazda mogła kupować w spokoju.
Na ubranka dla jej dwóch synów wydała tysiąc dolarów. Kupiła dwie kurtki ze skóry żyrafiej, bermudy i smoczki. Po przeciwnej stronie ulicy, gdzie można dostać ubrania dla dorosłych, cały czas biegała do przebieralni i prosiła obsługę o rady.
Za rzeczy dla siebie zapłaciła 2 tysiące dolarów. Kupiła sukienkę, trampki Converse i kilka innych
potrzebnych rzeczy. Nie odmówiła sobie też spinek do włosów od Rachel Weissman.
Britney była bardzo szczęśliwa i przyjaźnie nastawiona - powiedziała właścicielka sklepu. Zwracając się do ekspedientek mówiła: "Tak, proszę pani" i używała uroczego, południowego akcentu. Była taka grzeczna! Wyglądała bardzo dobrze. Była taka ułożona i spokojna.
Nie ma to jak włazić w dupę znanym klientom.