Dla tych, którzy nie śledzą do tego stopnia polskiego show-biznesu, mamy ważną informację: na horyzoncie pojawił się kolejny "narzeczony" Joli Rutowicz. Nazywa się Mateusz Osiecki, rocznik 1991. Oświadczył się jej w telewizji, na planie Rozmów w toku. Obecnie szczęśliwi zaręczeni przygotowują się do własnego programu, Wyjątkowi, który ma być emitowany w jesiennej ramówce TV4. 19-letni "gwiazdor" już porzucił edukację w nadziei na lepsze życie (zobacz: "Chłopak" Rutowicz myśli, że będzie gwiazdą! Biedny...).
Wygląda też na to, że już kiepsko znosi krytykę. Szczególnie ze strony byłego Jolki, niejakiego Sławka "Chomika" Oborskiego. Przypomnijmy, że nazwał go "biednym, zmanipulowanym chłopcem", który "na pewno nie zostanie żadną gwiazdą" (ZOBACZ: "Ja na Jolę jestem bardzo mocno wkurwiony!"). To bardzo mu się nie spodobało. Do tego stopnia, że wystosował specjalne oświadczenie. Publikujemy je poniżej, zachowując oryginalną pisownię:
Miałem zamiar nie zabierać głosu w tej sprawie ale przestało mi się podobać to, że moja zajebista osoba jest porównywana a zarazem kojarzona z takim warszawskim podciepem jak Sławek Oborski dlatego też postanowiłem odnieść się do wywiadu którego ten "facet" udzielił jednemu z portalowi na temat mojej osoby - pisze narzeczony Jolanty. Wydaje mi się, że temu "chłopczykowi" poprzewracało się w głowie od pewnych zabaw, dlatego udzielił takiego, a nie innego wywiadu na temat mojej osoby. Wszystko co powiedział w tym wywiadzie jest kompletną bzdurą. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta marna osoba sika na mój widok i dlatego tak chętnie pieprzy bzdury na mój temat ale Ja sobie na to nie pozwolę i dlatego pierwszy i ostatni raz komentuje tą osobę ponieważ nie jest warta abym więcej tracił mój cenny czas na komentowanie wyżej wymienionego. W przeciwieństwie do niego nie mam takiego parcia na szkło i nie zależy mi na byciu gwiazdą, gwiazdką czy innym znakomitym marketingowym produktem, ale muszę zmartwić kolegę z solarium bo mu także chujowo wychodzi bycie "gwiazdą" prędzej mu do publicznego klauna.
Z litości nie skomentujemy.