Od kilku miesięcy Rihanna unika rozmawiania na temat jej byłego chłopaka, Chrisa Browna. Doszła do wniosku, że już wystarczająco dużo łez wypłakała publicznie i czas skupić się na pracy. Jak donoszą amerykańskie media, piosenkarka zapomniała chyba, jak wielki koszmar przeżyła, bo znów się z nim kontaktuje. Zadzwoniła do niego po jego sławnym występie na BET Awards.
Gdy zobaczyła, jak bardzo Chris był poruszony, wzruszony i roztrzęsiony, to nie mogła nie zareagować emocjonalnie. To zrobiło na niej ogromne wrażenie. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie. Nie wiedziała, co ma zrobić.
Po krótkim namyśle piosenkarka sięgnęła po telefon i zadzwoniła do Browna. Od tamtej pory kontaktują się regularnie. Rihanna wie, że to może nie być najlepszy pomysł, ale wierzy, że jej były facet mógł się zmienić. Nie wyklucza, że potajemnie się gdzieś spotkają. Chris nadal nie może się do niej zbliżać na odległość mniejszą niż 50 metrów.
On był jej pierwszym prawdziwym chłopakiem, a ona jego pierwszą prawdziwą dziewczyną. Naprawdę się kochali i ogromnie za sobą tęsknią. Rihanna dobrze wie, że gdyby zechciała, to mogłaby go odzyskać w każdej chwili.
Miejmy nadzieję, że nie przyjdzie jej to do głowy. Niech sobie przypomni, że to ten sam facet, który uderzył ją w twarz pięścią, obił jej twarz o samochodową szybę, pogryzł jej palce i uszy oraz prawie udusił.