Lindsay Lohan robi wszystko, żeby nie trafić do więzienia po tym, jak sąd w Los Angeles uznał, że nie stosowała się do jego poleceń i skazał ją na 90 dni odsiadki. Jej prawniczka już zrezygnowała ze świadczenia jej usług, dochodząc do wniosku, że nic więcej nie da się zrobić. Gwiazda próbowała ją przekonać, żeby podważyła kompetencje sędziny, która orzekała w jej sprawie. Lohan szybko znalazła sobie nowego reprezentanta. Robert Shapiro przekonał Lindsay, żeby nie wnosiła apelacji. Znalazł sposób, żeby uniknęła więzienia. Zapisał ją na odwyk dla gwiazd, który… sam stworzył.
Lohan stawiła się w Pickford Lofts w zachodnim Hollywood wczoraj około godziny 16. Kilka godzin później fotoreporterzy przyłapali byłą kochankę aktorki, Samanthę Ronson, jak wchodziła do ośrodka z warzywami oraz poduszkami. O północy córkę odwiedziła Dina Lohan.
Wszystko wskazuje na to, że stawienie się na odwyku ma przekonać sędzinę, że Lindsay rozumie swoje błędy i resocjalizacja może mieć miejsce poza murami więzienia. Przypomnijmy, że Lohan podczas rozprawy miała na środkowym palcu napisane wyrażenie "fuck u". Ciekawe, czy tym razem sędzina odpłaci się tym samym.