Władze wojskowe z Birmie niespodziewanie cofnęły wszystkie pozwolenia wydane ekipie programu Kobieta na krańcu świata, ale Wojciechowska zdecydowała, że mimo to nie przerwie podróży. Birmańczycy skonfiskowali więc cały sprzęt, a ekipę uwięzili w hotelu.
_**Junta wojskowa nie chciała wpuścić ekipy do kraju**_ - potwierdza w rozmowie z Faktem menedżerka Martyny. Skonfiskowali cały sprzęt, kamery, aparaty i telefony.
Wojciechowskiej zależało na materiale z Birmy, gdyż podejrzewa, że władze kraju ukrywają dramatyczny stan po katastrofie ekologicznej na jeziorze Inle.
Planowaliśmy kręcic w miejscu, gdzie jest katastrofa ekologiczna, do czego najwyraźniej nie chcą się przyznać - przyznała dziennikarka w rozmowie z TVN24. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wjeżdżamy tu nielegalnie. Liczyliśmy, że jakimś cudem to wszystko uda się zorganizować. Niestety rządząca w Birmie junta wojskowa zagroziła deportacją, ekipa cały czas jest pod obserwacją.
A obiecywała, że nie będzie już ryzykować...