To naprawdę przykra i poruszająca sprawa. Gazeta Wyborcza opisuje historię obecnie 18-letniej Arigony Zogaj i jej rodziny. Kosowianka w 2001 roku wraz z rodzicami i rodzeństwem nielegalnie przedostała się na teren Austrii. W tym kraju dorastała i wychowywała się. Po dziewięciu latach austriaccy urzędnicy zdecydowali jednak, by wyrzucić ją z kraju.
Zogajowie zaraz po przybyciu do Austrii wystąpili o azyl. Dopiero po wielu latach ich wniosek został odrzucony. To trwało zbyt długo. Dzieci w tym czasie zdążyły wrosnąć w austriackie społeczeństwo. Nasze urzędy ds. cudzoziemców pracują źle – przekonuje Philipp Aichinger, dziennikarz The Presse.
W 2007 roku urzędnicy wydali decyzję o deportacji rodziny z powrotem do Kosowa. Ojciec oraz rodzeństwo dziewczyny zostali zatrzymani przez policję i odesłani do ojczyzny. Matka dostała rozstroju nerwowego, przez co zezwolono jej na pozostanie w kraju. Arigona natomiast zniknęła. Dopiero po kilku tygodniach się ujawniła – w telewizji ORF. Nagrała apel, w którym błagała, żeby pozwolono jej i jej rodzinie pozostać w kraju.
W Kosowie niczego nie mamy. Jeśli będę musiała wyjechać, to się zabiję. Chcę tu żyć, tak jak żyłam do tej pory – mówiła ze łzami w oczach.
Jej doskonały niemiecki oraz uroda sprawiły, że wielu Austriaków zapałało do niej sympatią. Powstał nawet ruch społeczny, który domaga się zmian w prawie imigracyjnym, które umożliwiłyby dziewczynie pozostanie w kraju. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi, że postępowało wraz z procedurami, to samo stwierdził Trybunał Konstytucyjny. Również prezydent Heinz Fischer machnął na sprawę ręką.
Najprawdopodobniej Arigona, obecnie gwiazda austriackich mediów, opuściła Austrię wczoraj wraz z matką i dwiema młodszymi siostrami. Szkoda, że urzędnicy nie potrafili w tej historii doszukać się pierwiastka ludzkiego. Jak myślicie, czy w Polsce zaczną się wkrótce podobne problemy? Jak władze powinny postępować w takich przypadkach?