Pink postanowiła zrobić ogromne show podczas swojej trasy koncertowej promującej krążek Funhouse. Podczas koncertów na scenę zjeżdża po linie zawieszonej kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Równie widowiskowe jest zakończenie. Piosenkę So What wykonuje przyczepiona do uprzęży, dzięki czemu dosłownie lata nad publicznością. Jednak w wczoraj w Norymberdze coś poszło nie tak...
W momencie podnoszenia Pink zaczęła wrzeszczeć do mikrofonu: "Nie, nie, nie!". Okazało się, że jedna z czterech linek nie została dobrze zapięta. Piosenkarka automatycznie została pociągnięta na lewą stronę sceny i z wysokości około 1,5 metra wpadła na barierkę odgradzającą wybieg od fanów. Ze sceny spadła również tancerka, która próbowała utrzymać gwiazdę na miejscu. Przez chwilę można było usłyszeć wiązankę przekleństw z ust Pink.
Piosenkarka była przekonana, że coś sobie złamała. Natychmiast została przewieziona do szpitala. Okazało się, że wypadek nie był aż tak groźny, na jaki wyglądał.
Strasznie mi przykro, że zakończyłam show w ten sposób. Jest mi wstyd. Właśnie robią mi prześwietlenie. Mam nadzieję, że przynajmniej wyglądało to fajnie - napisała później na swoim oficjalnym blogu.
Niestety nie, wyglądało to fajnie. Zobaczcie sami. Dla porównania udany występ gwiazdy sprzed kilku tygodni: