Cristiano Ronaldo próbuje przekonać media i swoich fanów, że nie kupił sobie dziecka, ale został wrobiony w ojcostwo. Sportowiec udzielił niedawno wywiadu portugalskiej telewizji, w którym twierdził, że ciąża była przypadkowa i wcale nie szukał kobiety, która urodzi mu syna. Wersja ta jest jednak sprzeczna z wynikami dziennikarskiego śledztwa, jakie przeprowadzili przedstawiciele wielu tabloidów.
Według doniesień The Mirror matką małego Cristiano jest kelnerka z Nowego Jorku. Ronaldo utrzymuje, że była to jedynie przelotna znajomość i spędzili ze sobą jedną noc w hotelu. Na potwierdzenie swojej wersji piłkarz przedstawił badanie DNA, jakie zostało przeprowadzone tuż po narodzinach chłopca. Miały być to dowód potwierdzający historię Portugalczyka, w której nie było pewności, kto jest ojcem malucha.
Historia Ronaldo i wyniki śledztwa paparazzich mają jeden wspólny punkt. Piłkarz przyznał się, że zapłacił byłej kochance aż 15 milionów dolarów, żeby zrzekła się praw do dziecka, a także "zapewnić jej godne warunki życia". W przyszłości możliwe, że pozwoli synowi poznać matkę i nie chce, żeby ta żyła w biedzie. Natomiast zdaniem dziennikarzy ta kwota była po prostu ustalonym od początku wynagrodzeniem za urodzenie dziecka i odsunięcie się od niego.
Jak myślicie, dlaczego aż tak mu zależało na byciu samotnym ojcem?