Doda niejednokrotnie wypowiadała się o czasie spędzonym w Teatrze Buffo Janusza Józefowicza. "Pod skrzydła" reżysera trafiła w wieku 13 lat. Cztery lata później z ulgą się z nim pożegnała. Nigdy nie ukrywała, że Józefowicz to tyran, który nie liczy się z nikim. Wspomina o nim ponownie w wywiadzie dla Pani.
U Janusza Józefowicza spędziłam cztery lata. Nauczyłam się wielu ważnych rzeczy: stepu, akrobatyki, aktorstwa, wreszcie obycia ze sceną, z dużą widownią. To wszystko na pewno mi się przydało – wspomina. Jedyne co mogłabym zarzucić Józefowiczowi, to jego zachowanie - traktował ludzi w sposób karygodny, obrażał. Na mnie nie miało to wpływu, bo jestem silna, ale inni, z wrażliwą psychiką, załamywali się. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że czas Buffo dobiegł końca, wiedziałam, że muszę zrobić kolejny krok.
Wtedy też Doda dostała się do zespołu Virgin, w którym rozpoczęła swoją karierę w show-biznesie. W końcu mogła mu zagrać na nosie i powiedzieć, że będzie większą gwiazdą, niż on.
Tak się złożyło, że zespół Virgin poszukiwał wokalistki i zgłosił się do mnie. Pojawiłam się u Józefowicza z kwiatami i oznajmiłam mu, że odchodzę, będę nagrywać płytę i robić karierę. Nie zapomnę jego miny. Wrażenie – bezcenne. Później przychodziłam jeszcze do teatru, lubiłam jego atmosferę, charakterystyczny zapach desek, no i kolegów. Strasznie było mi ich szkoda - pracowali dla kogoś, kto kompletnie tego nie szanował, ale musieli z czegoś żyć. W Buffo nikt, nawet najbardziej utalentowany człowiek, nie mógł zrobić kariery, bo gwiazda była jedna.
Od czasu odejścia Rabczewskiej z Buffo minęło dziewięć lat. Nie wygląda jednak na to, żeby Józefowicz choć trochę się zmienił.