W polskiej polityce coraz ostrzej. Wprawdzie trudno sobie wyobrazić bardziej przykre i bolesne epitety od tych, które już padły, ale stronnicy obozów PiS i PO za każdym razem zaskakują czymś nowym.
W rozmowie z Piotrem Najsztubem Kuba Wojewódzki ostro atakuje Jarosława Kaczyńskiego ("człowieka z kategorii kliniczno-psychiatrycznych"), wojnę o krzyż i pochówek prezydenta na Wawelu. Większość argumentów jest sensownych, jak cała rozmowa. Pojawiają się jednak sformułowania, które na pewno rozwścieczą komentatorów z drugiej strony barykady i mówiąc delikatnie nie ocieplą atmosfery. Niestety, nikomu tu już chyba o ocieplenie nie chodzi.
- Dla mnie, dla ludzi mojego środowiska "meldunek" Lecha Kaczyńskiego na Wawelu był szantażem emocjonalnym, nadużyciem historycznym na największą skalę - mówi Kuba. Należałoby się tym zająć, bo moim zdaniem Lech Kaczyński z trudem ze swoim dorobkiem mieści się w Alei Zasłużonych na Powązkach. A i tam też postrzegałbym go jako gościa w tramwaju bez biletu. Wierzę, że naród w końcu upomni się o zdrowy rozsądek.
- I wyprowadzi sarkofag z Wawelu? Wyobrażasz to sobie?
- A wiesz, że sobie wyobrażam. Orkiestra by grała, a Palikot tańczył.
Dalej Kuba mówi coś, o co kilka osób mocno się chyba obrazi. Szczególnie posłanka Beata Kempa. Kuba sugeruje bowiem coś wyjątkowo dla niej niemiłego...
- Mnie jest zdecydowanie bliżej do Janusza Palikota niż do Beaty Kempy i z urody i wdzięku, ze sposobu postrzegania rzeczywistości - mówi.
- Rozmawiałeś z nią kiedyś? - pyta Najsztub.
- Nie. Nie dostąpiłem łaski.
- Może by cię przekonała do siebie w bezpośrednim kontakcie?
- Nawet w Esce Rock, świętując wymęczone zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, mówiliśmy, że zwykle w wiekach dawnych, kiedy wygrał obóz jednego władcy, to się napadało na drugiego władcę, kradło jego łupy i gwałciło kobiety. I nagle zdaliśmy sobie sprawę, że nie mamy ochoty ani na jedno, ani na drugie. Ale szczególnie na drugie. To jest partia brzydkich myśli i brzydkich ludzi.