W rozmowie z Piotrem Najsztubem we Wprost Kuba Wojewódzki skrytykował nie tylko urodę posłanki Beaty Kempy (zobacz: Wojewódzki: Nie mam ochoty GWAŁCIĆ KOBIET Z PiS-u!"). Postanowił wbić szpilę również dziennikarzom politycznym, którzy "onanizowali się" tragedią smoleńską. Głównie dostaje się jego znajomym z TVN24, którzy grali w tym od początku pierwsze skrzypce, a najbardziej Bogdanowi Rymanowskiemu, którego Kuba wymienia jako przykład tego, który "onanizował się narcystycznie". Jak to dziennikarz.
- Przeraziła cię katastrofa?
- Nie, mało tego, szybko wziąłem notesik i zacząłem notować... Najpierw u Bogdana Rymanowskiego usłyszałem pytanie do Aleksandra Kwaśniewskiego: "Dlaczego pana nie było w tym samolocie?". Kwaśniewski, wijąc się w zdekompletowanej garderobie, bo widać było, że się ubierał w pośpiechu, mówi: "Bo mnie tam nie zaproszono." Rymanowski brnie: "Ale jakby pana zaproszono, toby pan tam był - i co dalej...". Oczekiwał chyba od niego jakiegoś reportażu uczestniczącego, że powie: "Urywałoby mi łeb patrzący na przelatujące wokoło ręce, nogi oraz fragmenty poszycia...".
- Wtedy łzy przestały ciec?
- Tak, bo zauważyłem, że polskie dziennikarstwo uwielbia narcystycznie onanizować się tragedią... A naród się dołączył. Mieliśmy patriotyczny samogwałt na cierpieniu.