Edyta Herbuś postanowiła podzielić się z czytelnikami Super Expressu swoim osobistym dramatem - nigdy nie zaznała wakacyjnego romansu...
Swojego pierwszego chłopaka miałam przez 10 lat, ale kochałam go w każde wakacje - żali się w tabloidzie. _**Byłam bardzo wierna w miłości i te wakacyjne romanse gdzieś mi umykały**_.
No, to akurat jeszcze nic straconego. Chyba, że Herbuś liczy na to, że wzruszony jej wyznaniem wierności Mariusz Treliński natychmiast jej się oświadczy i przekreśli szanse na wakacyjne flirty, których brak trochę jej doskwiera.
Ale moje życie i tak było pełne przygód - pociesza się tancerka. Dzięki mojej pasji i ludziom, którzy mnie otaczali, więc na brak wrażeń narzekać nie mogłam.
Co trzeba mieć w głowie, żeby dzielić się takimi przemyśleniami z tabloidem? Czy to w ramach tego głośnego wchodzenia Edyty do "wyższych sfer"?