Tomasz Karolak martwi się stanem swojego uzębienia. Jak glosi legenda charakterystyczna szpara między górnymi jedynkami, czyli tzw. diastema, przesądziła o tym, że Karolak dostał rolę w amerykańskim westernie, z którego zresztą ostatecznie go wycięto. Mimo że aktor nie przetrwał montażu, nadal jest bardzo dumny ze swojej cechy szczególnej i nawet przypisuje jej magiczne właściwości. Ale ostatnio pojawił się pewien problem ortodontyczny:
Szapara staje się coraz większa - żali się Karolak w tygodniku Na żywo (prawda, że to doskonały tytuł na takie wyznania?). Jednak nie wyobrażam sobie, aby ją zlikwidować, bo straciłbym swoją osobowość.
Jednak postępujący proces poszerzania się szpary wymaga energicznych działań. Już wiadomo, że nie obejdzie się bez aparatu ortodontycznego. Aktor wybrał model montowany po wewnętrznej stronie zębów.
Dla niego to ważny fakt, że aparat założony będzie od wewnętrznej strony i nie będzie go widać - mówi kolega aktora. W tej sytuacji jedynym zmartwieniem Karolaka pozostaje wymowa. Boi się, że będzie seplenił.
Naszym zdaniem ma jeszcze kilka większych problemów. Ze sobą. Zobacz: "Ludzie, którzy myślą, nie wiążą się w stałe związki!" NAJBARDZIEJ ŻAŁOSNY WYWIAD ROKU?