Największa gwiazda Polski katolickiej, Wojciech Cejrowski, zrobił sobie chyba wakacje od obrony krzyża pod Pałacem Prezydenckim (zobacz: Cejrowski BRONI KRZYŻA! (GDZIE JEST KRZYŻ?!)) i postanowił polansować się w nieco innym miejscu. Nasza czytelniczka spotkała go w centrum Gdańska, na ulicy Długiej. Podróżnik i dziennikarz podpisywał swoje książki, pozował do zdjęć i rozdawał autografy.
Patrząc Cejrowskiego trudno oprzeć się wrażeniu, że facet jest w swoim żywiole. Trzeba mu przyznać, że w odróżnieniu od większości ultra-katolickich publicystów ma do siebie dystans. I to uniemożliwia szufladkowanie go. Większości dziennikarzy, publicystów i polityków brakuje tego typu luzu. A przydałoby się.