Spektakularne zamknięcie Lindsay Lohan w więzeniu, w związku z niewypełnianiem przez nią postanowień sądu, skończyło się równie niespodziewanym zakończeniem jej kary. 24-latka wyszła z celi w Century Regional Detention Facility i została przewieziona na oddział odwykowy. Jej pobyt zakońzył się więc po 13 dniach, a miał trwać co najmniej trzy razy tyle. Matka Lindsay, Dina, zapewniała, że wszelkie doniesienia o rzekomym specjalnym traktowaniu jej córki są nieprawdziwe, i że jej pociecha "nie ma tam nawet poduszki". Zabawne, że przebywające w tej samej placówce szeregowe więźniarki mają na ten temat zupełnie odmienne zdanie.
Mogła liczyć na różne przywileje. W porównaniu do nas była traktowana jak królowa - mówi jedna z nich. Wszystkie cele były zamykane na głucho, kiedy tylko ona wychodziła ze swojej. Cały czas panowała niezdrowa i napięta atmosfera. Dużo czasu spędzała w celi, ale często odwiedzała też ambulatorium czy gabinet psychologa. Wiem, że pracownicy przynosili jej książki Ernesta Hemingwaya. To było jedyne, co chciała czytać**.**
Podobno Lindsay wzięła ze sobą Statego człowieka i morze, ale książka została jej zabrana przy zakwaterowywaniu się w celi. Później poprosiła o przyniesienie nowego egzemplarza. Jak myślicie, czy lektura klasyków pomoże jej rozsądniej kierować życiem i karierą?