Po długiej przerwie od show-biznesu Weronika Marczuk postanowiła, że już czas wrócić do telewizji. Koniec ukrywania się po aferze z CBA była żoną Cezarego Pazury uczciła pojawieniem się na okładce Gali. Weronika udzieliła gazecie obszernego wywiadu, w którym wyjaśniła, że oskarżenia o dawanie łapówek nie było tak traumatyczne jak rozwód. Przypomnijmy - po aresztowaniu usłyszała publicznie od byłego męża, że - cytujemy - "żałuje, że nosi jego nazwisko".
W odróżnieniu od wszystkich ludzi, którzy się temu dziwią, ja się nie zdziwiłam - wspomina ten moment poniżenia. Boli mnie to nadal, ale się nie zdziwiłam.
Najwyraźniej nie spodziewała się po Cezarym już niczego dobrego. Ciekawe, jak odpowie jej na tę szpilę.
Najgorszą lekcją było przejście przez rozwód. Największa moja porażka – wspomina. Wszystkie ideały padły: że tak bardzo kocham, że na zawsze, że nie opuszczę aż do śmierci. Nie udało się. Wtedy najwięcej wycierpiałam. Natomiast to jest dla mnie lekcja obywatelska. W Polsce jestem blisko 20 lat, prawie tyle samo, ile żyłam na Ukrainie. Przez te wszystkie lata odcinałam się od polityki. Od 23 września jestem uważna na każde działanie i słowa wszystkich służb, również polityków. Straciłam naiwność, przeszłam brutalny kurs obywatelskiego dojrzewania. Odebrałam lekcję, że nie można się nie interesować. Wszyscy jesteśmy cały czas uczestnikami Big Brothera. Nie sądziłam, że przyjdzie mi żyć w czasach, w których trzeba walczyć o to, by nie być inwigilowanym. Uświadomienie sobie tego sprawiło, że jestem innym człowiekiem.
Jak myślicie, ile wywiadów w kolorowych pismach trzeba, żeby z osoby skompromitowanej Weronika stała się ofiarą złych mężczyzn?