Na fali popularności drugiej edycji Tańca z gwiazdami i nawiązanego na parkiecie romansu, którym ekscytowały się media, Kasia Cichopek i Marcin Hakiel uwierzyli, że tak już będzie zawsze. Postanowili właśnie na tańcu i swoich nazwiskach zbić majątek i na początku wszystko wskazywało na tym, że im się uda. Otwarte przez nich szkoły tańca rodziły sobie świetnie, a chętni byli gotowi zapłacić spore pieniądze za indywidualną lekcję z gwiazdą TVN-u. Stawka za godzinę Hakiela wynosiła aż 500 złotych!
Kasia wierzyła, że szkoły dadzą im fortunę - mówi Światowi i ludzie znajoma Cichopek. Staną się kołem ratunkowym na przyszłość, gdy jej gwiazda straci blask. Na początku rzeczywiście sale pękały w szwach. Wyrabiali 200 procent normy. Chętnych było tylu, ze czasem brakowało miejsc.
Pechowo dla nich okazało się, że 9 edycji później narodowa fascynacja programem TVN-u nieco przygasła. A samą Kasią tym bardziej. Na to nałożyło się spowolnienie gospodarcze. Sale trenigowe w Poznaniu oraz na warszawskim Mokotowie i Żoliborzu zaczęły świecić pustkami. I to nawet mimo znacznie obniżonych stawek. Szczególnie bolesna dla Cichopków okazała się obniżka cen indywidualnych zajęć. Wynosi ona teraz 250 złotych, czyli o połowę mniej. Swoją drogą - zapłacilibyście tyle za przyjemność z Marcinem?