Dotychczasowy menedżer Justyny Steczkowskiej postanowił odpocząć od show biznesu. Krzysztof Wasita musiał zmierzyć się bowiem z wielką osobistą tragedią - w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zginęła jego żona, urzędniczka Kancelarii Prezydenta, osierocając 4-letnią córeczkę. Wasita sam podjął decyzję, że w tej sytuacji jedynym wyjściem jest rezygnacja z pracy dla Justyny.
_**Ona musi mieć fachową opiekę, a ja nie jestem w stanie jej tego zapewnić**_ - napisał wówczas na jej stronie internetowej. Ogromną energię muszę poświecić córce i temu pustemu domowi.
Piosenkarce nie było łatwo pogodzić się z jego decyzją. Nazywała Wasitę nie tylko menedżerem, ale także swoim najbliższym przyjacielem.
Wiem, że najważniejsza jest dla niego córka i doskonale to rozumiem - przyznała w końcu.
Wakat postanowiła obsadzić według rodzinnego klucza. Na stanowisku menedżera zatrudniła swojego młodszego brata, Marcina.
Jest o 16 lat młodszy od Justyny i jako dzieci nie mieli ze sobą głębszego kontaktu - mówi tygodnikowi Na żywo znajomy piosenkarki. Teraz rozumieją się bez słów. Są sobie bliżsi niż kiedykolwiek przedtem.
W ten sposób kariera Steczkowskiej stała się całkowicie rodzinnym biznesem. I na tym nie koniec. Znajdą się jeszcze stanowiska dla innych spośród siedmiorga jej rodzeństwa.
Jesteśmy na etapie tworzenia jej menadżmentu, w którym poszczególne osoby będą zajmowały się swoimi działkami - mówi osoba z otoczenia piosenkarki.
Tylko czy Justyna da radę na nich wszystkich zarobić?