Można by pomyśleć, że Kasia Glinka, weteranka programów rozrywkowych, nie będzie miała żadnych problemów z występowaniem przed kamerami. Jednak, jak niedawno stwierdziła, miała ogromne opory przed występem w Tańcu z gwiazdami. Szczególnie, że musiała pokazać tam o wiele więcej ciała, niż w Gwiazdy tańczą na lodzie. W wywiadzie z miesięcznikiem Twój Styl twierdzi, że nareszcie pogodziła się z faktem, że nigdy nie osiągnie perfekcji. Akceptuje się ze wszystkimi wadami.
Nie uważam, że jestem doskonała i wszystko mi się we mnie podoba. Po prostu wady przestały mieć znaczenie – wyznaje czytelniczkom Glinka. Zrozumiałam, że zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy, mądrzejszy, lepszy. Kiedyś miałam mnóstwo kompleksów związanych z fizycznością. To "Taniec z Gwiazdami" pomógł mi spojrzeć na siebie inaczej. Stefano, mój partner w programie, nauczył mnie pokonywać bariery. Sprawił, że odważyłam się pokazywać kobiecość. Przestałam myśleć o wadach, dziś eksponuję zalety.
Niedługo będziemy mogli się o tym przekonać. Jeśli wierzyć ostatnim doniesieniom, ciało Glinki będziemy mogli obejrzeć w nowej wersji Och, Karol.
Zawsze miło popatrzeć, jak ktoś funduje sobie psychoterapię na oczach wszystkich, a potem omawia ją w prasie. Rozumiecie ludzi, którzy mają taką potrzebę?