Weronika Marczuk została zatrzymana przez CBA we wrześniu ubiegłego roku pod zarzutem korupcji. W całej sytuacji niebagatelną rolę odgrywał wyżelowany agent Tomek, ten sam, który namawiał do korupcji posłankę PO Beatę Sawicką. Po niemal roku od momentu wyprowadzenia jej w czarnej kominiarce, Wera przyznaje, że nie do agenta Tomka ma największy żal, ale do swojego byłego męża, Cezarego Pazury. Pazura w specjalnie wydanym oświadczeniu odciął się całkowicie od swojej byłej żony i wyraził żal, że nosi ona jego nazwisko. (Zobacz: Czarek: "Żałuję, że nosi moje nazwisko!")
.
Marczuk wprawdzie wkrótce potem zrezygnowała z nazwiska byłego męża i podobno kazała sobie za to zapłacić, ale twierdzi, że nadal czuje się zraniona wypowiedzią Czarka.
_**Boli mnie to nadal, ale się nie zdziwiłam**_ - twierdzi w rozmowie z Rewią..To taka subtelna szpila wymierzona w byłego męża. Marczuk chce chyba dać do zrozumienia, że po Czarku niczego lepszego nie można się spodziewać...