O dziwactwach i osobliwych nawykach Britney Spears głośno jest już od lat. Zaczęło się od wczesnych objawów załamania nerwowego, było chodzenie bez majtek, golenie głowy i zamykanie się z synami w łazience. Ostatnio sporo mówiło się o tym, że Brit uwielbia chodzić bez biustonosza, czym wprawia w zakłopotanie swojego ojca. Teraz brytyjskie media donoszą, że kolejną uciążliwością jest fakt, iż gwiazda... nie myje się i śmierdzi!
Największym problemem jest ponoć fakt, że Britney nosi te same ubrania po kilka dni i bardzo rzadko myje włosy. To podobno doprowadza do szału jej faceta, Jasona Trawicka.
Brit nie przepada za pokrywaniem swojego ciała różnymi pachnącymi balsamami czy kremami - mówi źródło cytowane przez brytyjski Heat. Nienawidzi myć włosów, więc po prostu śmierdzą. Lubi też wybrać sobie jeden strój i nosić go kilka dni.
Ostatnio upodobała sobie jedną letnią sukienkę. Kiedy założyła ją trzeci dzień z rzędu, Jason odmówił wyjścia z domu, dopóki nie ubierze czegoś innego - dodaje informator. Na całe szczęście stara się dla niego, bo wie, że nie ma chyba bardziej upokorzającego powodu do zerwania.
Znajomi Spears twierdzą jednak, że nie jest to żadna nowość w jej wykonaniu. Wręcz przeciwnie.
Ona jet po prostu bardzo leniwa. Będąc z Kevinem zachowywała się tak samo.