Rozumiemy, że to co się stało w zeszłym roku sprawiło, że Rihanna o wiele bardziej dba o swoje życie prywatne, jednak powoli zaczyna przesadzać, co można było zauważyć w jednej z restauracji w Nowym Jorku. W zeszły wtorek Barbadoska pojawiła się w lokalu Ballato, gdzie wraz z trzema przyjaciółmi zjadła sytą kolację. Pilnowało ją… czterech ogromnych ochroniarzy.
Z pewnością widok ten nie podziałał zachęcająco na apetyty innych gości restauracji. Szczególnie, że goryle nie mieli zamiaru zachowywać się odpowiednio do miejsca. Również właściciele lokalu nie odważyli się zwrócić uwagi piosenkarce i jej obstawie.
Czterech goryli siedziało wokół jej stolika – relacjonuje jeden z gości Ballato. Kiedy mężczyzna przy sąsiednim stoliku wyciągnął telefon komórkowy żeby zadzwonić, dopadł go jeden z ochroniarzy i zaczął krzyczeć, że ma zakaz robienia zdjęć. Wszyscy się na nich patrzyli. Rihanna niczym się nie przejmowała. Zamówiła spaghetti i wino. Cały wieczór dobrze się bawiła.
Czego nie można powiedzieć o reszcie sterroryzowanych gości lokalu.