Joannie Jabłczyńskiej bardzo zależy na tym, by wszyscy uwierzyli, że popularność nie przewróciła jej w głowie i mimo wielu lat spędzonych w show-biznesie udało jej się pozostać normalną.
Media pokazują mnie w zupełnie innym wydaniu, niż występuję na co dzień - zwierzyła się Twojemu Impreium. W rzeczywistości noszę zwykle krótkie spodenki, T-shirt, chodzę nieumalowana, niespecjalnie uczesana i naprawdę łatwo można mnie wziąć za zwykłą nastolatkę. Choć, kiedy trzeba, to owszem, potrafię też się "zrobić na bóstwo" i wtedy na pewno zachowuję się bardziej elegancko. Ale o jakiejś wielkiej przemianie nie może być mowy. Wciąż mam w sobie cząstkę zwariowanego dziecka i mam nadzieję, że nigdy jej nie stracę. Chcę żyć zwyczajnie.
Jabłczyńska utrzymuje, że jedną z jej najcenniejszych umiejętności aktorskich jest zdolność pozostania niezauważoną. Twierdzi, że lans zwyczajnie się nie opłaca.
Wolę wtapiać się w tłum i robię wszystko, by specjalnie na mnie nie patrzono - zapewnia. Nie chcę, żeby komentowano moje stroje czy zachowanie, bo wtedy zaraz ktoś stwierdzi, że gwiazdorzę. Wykonując ten zawód, trzeba oprócz talentu mieć dużo pokory i skromności. Nie chcę się lansować, zabiegać o tanią popularność, która nie zawsze rodzi jakieś nowe propozycje zawodowe.
Ciekawe tylko, czemu w takim razie opowiada o tym w tabloidzie.