Jolanta Kwaśniewska postanowiła wykorzystać to, że wszyscy śmieją się już z przechwałek ludzi z show biznesu na temat "shoppingów" w Paryżu czy Londynie i kokietuje czytelnikow Faktu skromnością. Twierdzi, że najchętniej zaopatruje się w sieciówkach i właśnie taki trend zamierza lansować w swoim programie _**Lekcja stylu**_.
Będziemy rozmawiać, jak tuszować mankamenty sylwetki i urody - zachęca. Będziemy podpowiadać, gdzie mądrze kupować i rozmawiac o tym, że nie należy rezygnować z tzw. sieciówek. Sama w takich sklepach robię zakupy. Zawsze byłam przejęta, jak słyszałam: "O! Pani prezydentowa jest ikoną mody." No ale przepraszam! Jak ktoś mnie tak opisuje, to czy ma to oznaczać, że nie mogę już wyjść na spacer z psami w normalnych dżinsach? Ta opinia zobowiązuje, ale nie dajmy się zwariować.
Gdy są "duże wyjścia", to są styliści i osoby, które zabiegają, żebym pokazała się w takiej lub inne sukience, której bym normalnie sobie nie kupiła - kontynuuje była prezydentowa. Bo po pierwsze nie widzę powodu, poza tym nie jestem krezusem. Przyznam, że najlepiej zakupy robi się w Stanach Zjednoczonych, bo tam markowe rzeczy kupuje się za niewielkie pieniądze. Dlatego wiele osób, tak jak i ja, właśnie tam się ubiera. Dobry dresik do biegania Ralpha Laurena kupuję w USA za niecałe 100 dolarów. Gdy jednak jadę na wakacje, to wchodzę do sklepów sieciowych Reserved czy H&M i kupuję modne dżinsy czy fajne żeglarskie spodnie i podkoszulki. To są rzeczy sezonowe, ale naprawdę niedrogie.