Magia nazwiska najwyraźniej nie działa na ludzi pragnących zerwać z nałogiem. A to chyba oni najlepiej potrafią ocenić wiarygodność Ilony Felicjańskiej jako osoby, która deklaruje chęć wyjścia z uzależnienia. Okazało się, że raczej nie wzbudza ich zaufania. To nie jedyny powód braku zainteresowania promowaną przez nią kliniką. Drugą są wyjątkowo wysokie ceny.
Ludzie dotknięci uzależnieniem od alkoholu zazwyczaj nie lubią medialnego rozgłosu - zauważa Fakt (znanym wyjątkiem jest oczywiście Ilona). W skuteczniej terapii odwykowej bardzo ważna jest dyskrecja i zaufanie. Felicjańska obrała jednak inną drogę. Najpierw w niezliczonych programach i wywiadach opowiadała o swoim problemie. Potem wpadła na pomysł, by pomagać innym alkoholikom. Tym też nie omieszkała się pochwalić w mediach.
Być może reklamowanie Instytutu Tożsamości Uzależnień w tabloidach nie było najszczęśliwszym pomysłem. Chociaż Felicjańska obiecywała luksusy i pomoc specjalistów najwyższej klasy, chętni jakoś się nie garną. Być może dla wielu zaporowa okazała się cena - od 7 do 9 tysięcy za dwutygodniowy turnus.
A po wczytaniu się w regulamin okazuje się, że za każde dodatkowe spotkanie z psychologiem trzeba dopłacić kolejne 150 złotych... Opracowanie "drogi terapii" kosztuje kolejne 100. Więc właściwie nie wiadomo, jakie usługi, oprócz noclegu i wyżywienia wliczone są w cenę podstawową. Tych, którzy nie muszą liczyć się z kosztami, odstraszył zapewne medialny rozgłos wokół placówki w Worpławkach. Wiadomo przecież, że Felicjańska każdym sekretem od razu dzieli się z którymś z tabloidów. To może trochę zniechęcać, szczególnie ludzi, którzy potrzebują dyskrecji i spokoju. W każdym razie, jak donosi Fakt, Ilona znalazła zaledwie 9 chętnych na pierwszy turnus. Chyba jednak interesu życia na alkoholizmie nie zrobi.