Kanye West od zawsze miał problemy ze zbyt wysoką samooceną. Amerykański piosenkarz zwykł nazywać siebie "głosem tego pokolenia" i umniejszać zasługi oraz talent większości swoich kolegów z branży. Rok temu wywołał skandal podczas ceremonii wręczenia MTV Video Music Awards, kiedy wtargnął na scenę, odbierając statuetkę zszokowanej Taylor Swift krzycząc, że dziewczynka wcale na nią nie zasłużyła. Niedawno co prawda ogłosił, że w ramach przeprosin skomponował dla Taylor piosenkę, jednak nie spotkało się to ze specjalnym entuzjazmem z jej strony.
Teraz Kanye postanowił zrobić coś, co zapisze go w historii muzyki skuteczniej niż ośmieszanie się w wywiadach i kłótnie z nastoletnimi gwiazdami country. Planuje nakręcić teledysk, który będzie trwał... 40 minut! Jeżeli mu się to uda, będzie to absolutny rekord w przemyśle muzycznym. Piosenka Runaway, do której powstanie klip, zaprezentowana została po raz pierwszy na zeszłotygodniowym rozdaniu WMA.
_**To będzie epicki kawał dobrej sztuki**_ - zapowiada West. Historia będzie opowiadać o feniksie, który zstąpił na ziemię, i z którego robię moją dziewczynę. Wszyscy będą przeciwko nam, więc będzie musiała spalić się żywcem, aby powrócić do swojego świata. Idea feniksa jest mi bliska od pewnego czasu, sporo o tym myślałem. Może to dlatego, że jest tak bardzo podobna do mojego życia? W zeszłym roku rzuciłem koktajlem Mołotowa we własną karierę, ale może właśnie po to, aby powrócić jako lepsza osoba?
Dodajmy tylko, że dotychczasowym najdłuższym teledyskiem jest Ghosts Michaela Jacksona, który trwa dokładnie 39 minut i 31 sekund. Kayne zamierza więc pobić rekord o jedyne pół minuty.