Katarzyna Cerekwicka nie słynie raczej ze szczęśliwych związków. Niedawno zerwała kolejny, który tym razem miał się zakończyć ślubem. Sama ogłosiła zresztą, że wyrzuciła pierwszy pierścionek zaręczynowy przez okno. Ale twierdzi, że obyło się bez darcia szat:
Nie należę do dziewczyn, które pożerają litr lodów i wypłakują się w ramionach przyjaciółek - zwierza się tygodnikowi Na żywo. Czasem, jak to kobieta, kupuję coś, co mi się podoba. Kiedy indziej idę ze znajomymi na imprezę, czy spotykam się z kims pozytywnie zakręconym. Mam to szczęście, że moje rozstania nigdy nie były traumatyczne, bo nigdy nie zostałam zdradzona.
Co skłoniłoby Was do tak niecodziennego wyznania w tabloidzie, który nawet się o to nie dopytywał?
Wierzę, że wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną - kontynuuje. Zawsze czerpałam inspirację z obecności mężczyzn w moim życiu, ale nie rozumiem kobiet, które po rozstaniu natychmiast znajdują sobie nowego partnera. Nie mieści mi się w głowie, jak można być z kimś bo "samej mi się nudzi" czy "nie umiem żyć bez faceta". Mam koleżanki, które płaczą w domu, że są same, a ludzie prorokują, że zostaną starymi pannami. Nie rozumiem tego. Nie szukam ideału, ale nic na siłę.
Rozumiemy, że te wypowiedzi to element jakiejś szerszej terapii. A może akcji promocyjnej? O Kasi Cerekwickiej ostatnio za dużo się nie mówi.