Paris Hilton uniknęła niepotrzebnego dramatu, z jakich ostatnimi czasy znana jest Lindsay Lohan. Zamiast sądzić się przed ławą przysięgłych, poszła na ugodę z prokuratorem. Wczoraj została skazana na rok więzienia w zawieszeniu za posiadanie kokainy oraz kłamstwo.
Przypomnijmy, że trzy tygodnie temu policjanci zatrzymali ją na rutynową kontrolę w Las Vegas. Paris nie przeszła testu na trzeźwość. Gdy grzebała w torebce w poszukiwaniu błyszczyka do ust (chciała z nimi flirtować?), wypadła z niej kokaina. Hilton utrzymywała, że torebka nie należała do niej. Zrobiła z siebie sporą kretynkę, bo kilka tygodni wcześniej pochwaliła się nią na swoim oficjalnym blogu.
W ramach ugody Paris będzie musiała uczestniczyć w zajęciach dotyczących skutków nadużywania narkotyków, zapłacić 2000 dolarów oraz odrobić 200 godzin prac społecznych. Jeśli złamie choć jeden punkt umowy, trafi za kratki na 12 miesięcy.
Hilton wiedziała, jak zadbać o swój wizerunek. Kilka dni temu postanowiła uratować dwadzieścia królików, które miały stać się obiadem dla węży.