Andrzej Gołota jest jednym z najbardziej egzotycznych zawodników 12. edycji Tańca z gwiazdami. To mniej więcej ta sama liga, co Mariusz Pudzianowski, który zaskoczył wszystkich talentem i pracowitością, dzięki której udało mu się zająć aż 2. miejsce w 7. edycji show. Potencjał Gołoty, podobnie jak Pudziana, tkwi w dużej sympatii widzów - nieco nieporadny pięściarz w pierwszym występie zebrał bardzo dobre oceny jury, w drugim już sporo słabsze, ale niezmennie głosowało na niego bardzo wielu widzów. Być może więc rośnie nam nowa gwiazda show biznesu, która po zasmakowaniu w programach rozrywkowych, przejdzie do seriali i programów śniadaniowych...
Sam Gołota przyznaje już, że taniec mu się podoba. Powód? Jest łatwiejszy od boksowania.
W tańcu, podobnie jak w boksie, liczy się praca nóg. Na razie idzie mi to nieźle - cieszy się w rozmowie z radiem TOK FM. Szczerze mówiąc, chyba lepiej jest tańczyć, niż walczyć. Na parkiecie stres jest mniejszy.
O jego umiejętnościach pochlebnie wypowiada się partnerka, Magdalena Soszyńska-Michno, która ma na swoim koncie wytrenowanie Pudziana.
Z Andrzejem tańczy się wyjątkowo, nie ma takiego drugiego. Co prawda nie ma sprzyjających warunków, ale jest szalenie pracowity.
Praktyka 11 dotychczasowych edycji pokazała, że takich uczestników widzowie lubią najbardziej. Jak myślicie, czy Gołota stanowi realne zagrożenie dla faworyzowanej przez wszystkich Edzi? I czy ewentualny finał z nimi w rolach głównych nie będzie komedią roku?