W nowym Wproście do przeczytania zabawna rozmowa króla wywiadów Piotra Najsztuba z Tomaszem Karolakiem. Dawno nie czytaliśmy tak nierównej wymiany zdań, bezlitośnie obnażającej dorosłego narcyza. To, co Karolak opowiada, chcąc wyjść na interesującego człowieka z przemyśleniami, zaskakuje. Cytując Stefana Niesiołowskiego, "sądziliśmy, że jest jednak mądrzejszy".
Najsztub obiecuje przed wywiadem, że "jeśli to przeczytasz, zrozumiesz, dlaczego o Karolaku jest tyle na Pudelku". Spróbujmy więc.
Na początek Tomek opowiada o swoim nawróceniu i wierze w Boga:
- Miałem w swoim życiu taki moment, że poczułęm jakąś obecność. Byłem umęczony wątrobą po rozstaniu z kobietą... Musiałem przez kilka miesięcy wyjarać wiele szlugów, nadpić kawy, wstawać o czwartej i myśleć, jak to się mogło stać albo jakie błędy popełniłem. I najnormalniej w świecie bolał mnie brzuch. Nie mogłem sobie z tym dać rady. I włócząc się po placu Wszystkich Świętych w Krakowie, wlazłem do kościoła Dominikanów. Było pusto i tylko stary mnich siedział w konfesjonale. Pomyślałem: idę do niego, teraz albo nigdy.
Zacząłem z nim gadać, na początku nie chciał, powiedział, że jest umówiony na spowiedź i żebym spadał, ale byłem tak zdeterminowany, że rozpoczęła się rozmowa. Trwała dwie godziny. Na koniec powiedział mi, że jak wstanę i wyjdę, to będę miał po swojej stronie największego sprzymierzeńca na świecie, czyli Ducha, który wszystko stwarza. Wyszedłem stamtąd i rzeczywiście, jak ręką odjął. Najbardziej mnie zafascynowało, że brzuch przestał mnie boleć.
- Ile miałeś wtedy lat?
- Trzydzieści.
(...)
- Dekalog jest fantastyczny.
- Naprawdę? Nie cudzołożyłeś? - Nie, przyrzekam ci, zawsze panny.
(...)
- Jestem raczej heretykiem. Np. coraz częściej skłaniam się ku koncepcji reinkarnacji.
- To rzeczywiście mało katolickie. - Mało rzymskokatolickie. Zresztą różne są rodzaje chrześcijaństwa. Jeden z nich zakłada na przykład, że tym światem rządzi zły bóg, a światem ducha rządzi dobry bóg. I że trzeba jak najlepiej przeżyć to życie, żeby udać się do tamtego świata ducha na dobrej pozycji.
Po wyczerpaniu tematu wiary Karolak przechodzi na politykę:
- Byłem w komitecie kandydata Komorowskiego! - chwali się.
- Prezydent jest ci potrzebny?
- Tak. Poparłem Komorowskiego, bo naprawdę poznałem tego gościa i uważam, że to jest... Powiem inaczej. A w ogóle jestem fanem ustroju feudalnego! - O! - Pan był pan, chłop był chłop, nie było żadnego biadolenia i jak walczyli, to wszyscy, ramię w ramię. - Co to za bzdury?! - Przepraszam bardzo, a włoski właściciel feudalny, który był rycerzem, wyruszał ze swoją zbroją, a chłopi topory i jazda?! - Ale nie dobrowolnie. - Ale to nieważne! (...) A tutaj nagle demokracja doprowadza do tego, że chłop może rządzić, mieliśmy już coś takiego. Natomiast Komorowski ma klasę.
Dobrze, że nie zareklamował go tak przed wyborami.