Obrońcy Mela Gibsona od początku utrzymywali, że mają niezbity dowód, że Oksana Grigorieva próbowała wyłudzić pieniądze od aktora. Jak twierdzą amerykańscy dziennikarze, w końcu udało im się dotrzeć do dokumentu, który został podpisany przez oboje partnerów w maju tego roku.
Umowa, podpisana przez Oksanę i Mela po 2-dniowych negocjacjach, trafiła już do sądu w Los Angeles. Ma być jednym z dowodów przeciwko Ukraince. Ta zobowiązuje się w niej między innymi do zniszczenia wszystkich nagrań w zamian za pieniądze. Jeśli dokument jest prawdziwy, rozmowy telefoniczne nie będą mogły być dowodem w sprawie przeciwko Gibsonowi.
W umowie można przeczytać, że Oksana zobowiązuje się do zniszczenia wszelkich nagrań, taśm, wiadomości elektronicznych, SMS-ów, kaset wideo i fotografii, na których został uwieczniony głos, bądź wizerunek Gibsona. Miała w zamian za to otrzymać milion dolarów. Dodatkowo od 1 stycznia dostawałaby co miesiąc 10 tysięcy dolarów przez następne 18 lat oraz ubezpieczenie na życie w wysokości miliona dolarów. Oprócz tego na nią zostałyby przepisane prawa do ich wspólnych zdjęć, na które podpisali umowę z jedną z agencji fotograficznych. Wszystkie wpływy z ich sprzedaży trafiłyby do jej kieszeni.
Również ich córka mogłaby liczyć na spore wynagrodzenie. W zamian za oddanie połowy praw do opieki nad Lucią, dziewczynka otrzymywałaby 50 tysięcy dolarów rocznie na utrzymanie przez następne 20 lat, 10 tysięcy dolarów rocznie na edukację przez następne 20 lat, 4 tysiące dolarów miesięcznie alimentów przez następne 18 lat oraz minimum 4,3 miliona dolarów po śmierci Mela. Wszystko to łącznie zamknęłoby się w sumie... 15 milionów dolarów.
Gibson uważa, że wyciek nagrań telefonicznych to dowód, że Oksana chciała od niego wyłudzić jeszcze więcej pieniędzy. Ta zapewnia, że nie ma nic wspólnego z publikacją taśm.
Jak myślicie, czy to, że miesiącami znęcał się nad kobietą i ich niewinnym dzieckiem, powinno go jednak trochę kosztować?