Magda Mołek nie przejęła się chyba specjalnie publicznym ogłoszeniem śmierci Nergala, który walczy w tej chwili o życie w gdańskim szpitalu. Życzliwe jej osoby rozpuściły wprawdzie plotki, że popłakała się po wpadce na antenie, ale świadków zdarzenia jakoś nie ma. Producenci Dzień Dobry TVN rozważali celowość zamieszczenia przeprosin na stronie internetowej, ale ostatecznie zrezygnowali z tego pomysłu.
To by wyglądało na chwyt marketingowy - wyjaśnia tygodnikowi Na żywo pracownik stacji. Byłoby to równie nieprofesjonalne jak samo zdarzenie. Myśleliśmy, że Magda chce przeprosic Nergala tak zwyczajnie, po ludzku, a nie za pośrednictwem pisma w portalu. Że pojedzie do niego z kwiatami, a jeśli nie będzie mogła się z nim spotkać, napisze list. Byliśmy zdziwieni, że nie wykonała nawet telefonu.
Inrofmację tę potwierdza menedżer narzeczonej Nergala, Jarosław Burdek:
Incydent na wizji pozstawiamy bez komentarza. Oczywiście, że Nergal wie, co się wydarzyło na antenie. Ale żadnych przeprosin nie było.