Trzy miesiące temu w wypadku przy skoku ze spadochronu zginął partner Kasi Smutniak, Pietro Triacone. Jedna z najbardziej znanych we Włoszech Polek udzieliła pierwszego po tragedii wywiadu dla włoskiej edycji _**Vanity Fair.**_ Modelka i aktorka opowiada o życiu bez ukochanego.
W ciągu tych ośmiu lat, które spędziliśmy razem, sporo przeszliśmy - opowiada Smutniak. Kłóciliśmy się, rozstawaliśmy i znów do siebie wracaliśmy. Po prostu byliśmy szczęśliwi. Nikt nie mógł nam dać więcej, niż dawaliśmy sobie nawzajem. Nie wiem, jak mam teraz żyć, ale wiem na pewno, że niczego nie żałuję. I wiem, że tuż przed śmiercią Pietro był szczęśliwy.
Zanim wyskoczył, posłał mi całusa, śmiał się. Nie spodziewał się tego, co się stanie, umarł z uśmiechem na twarzy. Byłam przy nim. Jeżeli mogłabym wybrać sposób, w jaki umrę, wybrałabym właśnie ten: w najszczęśliwszym momencie mojego życia.
Modelka przyznaje również, że skoki ze spadochronem zawsze były jej pasją, a tragiczny wypadek jej partnera nie zniechęci jej do tego sportu. Na razie jednak rezygnuje ze skoków, głównie ze względu na córkę.
Niebo jest dla mnie tym, czym dla Pietro były konie. Nie mogę skakać z powodu Sophie, teraz muszę myśleć tylko o niej. Ale wcześniej czy później wrócę do skoków, bo niebo stanowi część mnie.
_
_