Kasia Skrzynecka udzieliła Gali pierwszego wywiadu po rozwodzie. W tym samym czasopiśmie kilka lat temu dałą się sfotografować ze świeżo upieczonym mężem. Cieszy nas ta konsekwentna klamra wokół ważnych wydarzeń w jej życiu.
Nie cieszy nas jednak, że po raz kolejny nie nazwano nas po imieniu. Kasia mówi bowiem:
Kolejnym monstrualnym medium jest internet, gdzie pojawiają się portale, na których każdy frustrat, korzystając z tego, że jest anonimowy, może napisać cokolwiek, ordynarnie i zjadliwie, najchętniej o osobach publicznych, które coś osiągnęły i za coś są lubiane. (...) Raz koleżanka przeczytała mi przez telefon takie znalezione gdzieś "dzieło", abym się pośmiała [tak Kasiu, na pewno zaśmiewałaś się do łez]. Opisany dzień, godzina, nieznany mi sklep w Warszawie, w którym jakaś anonimowa "pacjentka" widziała mnie z "latynoskim, ciemnoskórym kochankiem". Zblazowanym gestem wskazywał mi kolejne ubrania, a ja, biegając za nim jak gejsza, przynosiłam mu je najpierw do przymierzalni, a następnie za wszystko zapłaciłam kartą. Ów latynoski macho od czasu do czasu wysyłał mi protekcjonalnie "buziaczka lub puszczał oczko". Faktycznie gruchnęłam śmiechem. Szczególnie "macho" i "oczko" podnieca mnie w mężczyznach najbardziej! Dorzuciłabym jeszcze owej pani z internetu, że po wszystkim... "Skrzynecka i jej latynos wspólnie poćwiartowali i zjedli kierowniczkę sklepu! Na oczach licznych świadków".
Rozumiemy więc Kasiu, że nie masz romansu z Marcinem, opalonym i wyżelowanym trenerem fitnessu? Ciekawe więc czemu od czasu naszej publikacji parkujesz jedną przecznicę dalej, kiedy po niego przyjeżdżasz...
Kolejne ciekawe słowa Kasi: Nie powiedziałam nigdy złego słowa o moim mężu Zbyszku i chcę, by tak pozostało. Zachowuję się z szacunkiem.
Faktycznie, ileż trzeba szacunku, żeby wypunktować w wywiadzie dla Faktu, co się kupiło byłemu mężowi! Przypominjmy: Tajne wydanie "Faktu", czyli co prawie ukryła Kasia Skrzynecka
Kasiu naprawdę, postaraj się zamknąć już temat Zbyszka. Szczególnie że nie przypominamy sobie ani jednego razu, żeby on powiedział o tobie coś niemiłego. Przecież tego typu zachowaniem prowokujesz tylko prasę brukową i osoby tobie nieżyczliwe do szukania i publikowania dowodów twoich zdrad.
Żeby było śmieszniej, nawet rodzima stacja nie oszczędza Skrzyneckiej. W programie emitowanym na TVN Style, prowadzonym przez Karolinę Korwin-Piotrowską i Tomasza Kina, też rozgrzebywane jest życie Kasi, w oparciu o publikacje tabloidów właśnie. I Kasia cierpi.
- Masz o to żal do stacji? Próbowałaś o tym z kimś rozmawiać?
- Ależ skąd! Dystans! Dziwi jedynie brak konsekwencji: z jednej strony Karolina używa sformułowania: "A kogóż obchodzi życie prywatne jakiejś Kasi Skrzyneckiej?" A z drugiej - poświęca temu już trzeci z rzędu program. Ufam, że z uwagą przeczyta także ten artykuł i znajdzie odwagę, by grzecznie powiedzieć "przepraszam", jak osoba z klasą.
Ja ze swojej strony ufam, że Karolina Korwin-Piotrowska przeczyta wywiad z Kasią, uśmieje się jak norka i skomentuje go tak, jak to ona potrafi.