Edyta Olszówka wystąpiła w produkowanym przez TVN filmie Cisza, opartym na autentycznych, tragicznych wydarzeniach sprzed siedmiu lat. W lawinie w Tatrach zginęli wtedy uczniowie i nauczyciele z tyskiego liceum. Aktorka twierdzi, że ta rola doprowadziła ją na skraj depresji.
Film nawiązuje do wydarzeń z 2003 roku, kiedy grupa nastolatków z liceum w Tychach wyjechała na wycieczke w Tatry pod opieką wychowawcy. Niestety, wspinali się akurat wtedy gdy zeszła lawina - opowiada Twojemu Imperium aktorka. Zginęło osiem osób, z całej grupy przeżył tylko wychowawca i jeden uczeń. Ja gram nadopiekuńczą matkę, która traci dziecko. I zaczęłam czuć się tak jakbym straciła kogoś bliskiego. Jestem bardzo wrażliwa. Nie umiem zdystansować się, wytłumaczyc sobie, że to przecież tylko film.
Olszówka zaczęła przeżywać nawracające stany lękowe, w nocy śniły jej się koszmary. Wspomina, że do końca pracy na planie dotrwała ostatkiem sił.
_**Bardzo często się bałam**_ - wyznaje. O siebie, kolegów, wszystko. Byliśmy w tym samy miejscu, w którym zdarzyła się tamta tragedia. To mnie przytłaczało. Bywało, że budziłam się w nocy przerażona, czułam się przygnieciona bliskością tamtych wydarzeń. Jednak myślę, że te silne emocje, jakie mi wówczas towarzyszyły, pomogły mi wcielić się w moją bohaterkę.