Michał Wiśniewski i jego była żona Marta od jakiegoś czasu znów są najlepszymi przyjaciółmi. Szczera nienawiść a potem wielka miłość - to jest ich sposób na życie. Wprowadza to na pewno dużą stabilizację w psychice ich dzieci. Niedawno spekulowano co prawda, że Misiek chciałby nawet do Mandaryny wrócić, ale on najpierw zadeklarował swoje wielkie poparcie dla jej związku z ich wspólnym przyjacielem, a później sam pokazał światu swoją nową miłość. Teraz na nowo zjednoczeni byli małżonkowie szykują się do komunii ich najstarszego syna.
_**Rozstrząsanie tego, co było, jest złe**_ - powiedziała niedawno Marta w studiu Dzień Dobry TVN (tak żeby każdy się dowiedział). Ja już pozbyłam się złej energii, bo trzeba iść do przodu. Mamy dwójkę dzieci i pierwszą komunię Xaviera niedługo.
Od czasu rozstania z trzecią żona Michał stał się znacznie bardziej rodzinny. Podobno żona numer dwa była właśnie pierwszą osobą, do której zadzwonił po wyprowadzce Ani. Bał się tej rozmowy, ale się przełamał. Od tamtej pory wszystko zaczęło układać się idealnie... Marta i Michał twierdzą, że po latach udało im się wreszcie wypracować model wspólnego rodzicielstwa dla dwójki ich dzieci.
Myślicie, że za jakiś czas znowu śmiertelnie się pokłócą? A może zakochany "coach" Michała ma na niego naprawdę zbawienny wpływ?