W wywiadzie dla Twojego Stylu zatytułowanym bardzo trafnie _**Na kozetce**_ Kinga Rusin chwali się, że dostaje od swoich fanek tysiące listów z prośbą o porady sercowe i życiowe. Twierdzi, że to właśnie z myślą o nich zarejestrowała swoją rozmowę z psychoterapeutką i zamierza ją wydać, opowiadając szczerze o tym, co przeżyła po rozstaniu z Tomaszem Lisem.
Już dziś daje przedsmak tego, co czeka nas w tej lekturze.
Pięć lat temu czułam, że zaczynam od zera, siadałam na podłodze w tym dużym domu i płakałam, nie miałam siły wstać - wspomina. Myślę, że my, kobiety po przejściach, mamy coś wspólnego: poczucie, że grunt usuwa się spod nóg, że nie ma żadnego podparcia.
Kinga sugeruje też czytelnikom, że Lis nie szanował jej pracy, a nawet ją lekceważył. Co więcej, opisuje, jak wykorzystywał ją do prac domowych:
- Gdy zostałam sama z dziećmi, całkiem dobrze działała moja agencja PR. Robiliśmy imprezy dla firm. Ja tej pracy nie doceniałam, mąż wpoił mi, że to mało ważne...
- A co było ważne?
- Dom. Żeby było czysto, żeby z obiadem zdążyć i zakupy po drodze, jogurt truskawkowy i kabanosy, bo się skończyły. Więc wprawdzie mam firmę na drugim końcu miasta, ale ja ten obiad wydam, posprzątam, a potem jeszcze raz pojadę dokończyć pracę.
Kobieta odruchowo myśli: może to przeze mnie, może nie byłam dość dobra? Tylko że ja poczucie winy miałam nawet wtedy, gdy najwięcej rodzinie dawałam. Cały czas czułam się niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką...
Kochanką też...? O tym też opowiedziała? Coś czujemy, że Lisowi naprawdę nie spodoba się ta książka...
Zadaję pytanie w książce: czy umiemy wyciągać wnioski? To trudne. Ja jestem pewna, że wiem już, czego NIE CHCĘ - mówi Kinga. Na pewno nie chcę dominacji jednej strony nad drugą. Ani szantażu emocjonalnego, grania na uczuciach, wpędzania w poczucie winy. No i osadzenie w typowych rolach kobiecych i męskich też mi nie pasuje, że pani robi obiad a pan zarabia...
(...)
Czasem ktoś mówi: "No tak, jesteś szczęśliwa, kiedy sama jesteś?" Co z tego? Kiedyś byłam z kimś i czułam się cholernie samotna.
Jeśli żyjesz tylko potrzebami partnera, to w końcu znikasz, nie ma cię, nie ma twoich marzeń, partner przestaje je zauważać. Przestajesz istnieć. Taka kobieta już nie jest wyzwaniem, nie warto się dla niej starać.
_
_