Branża filmów dla dorosłych regularnie jest atakowana za to, że nie wymaga od aktorów, by w każdym filmie mieli na sobie prezerwatywy. Nie dość, że wysyła to niewłaściwy przekaz do odbiorców, to naraża "gwiazdy" na zarażenie się chorobami wenerycznymi.
Od aktorów wymaga się, by co kilka tygodni robili sobie komplet badań. Nie ustrzegło to jednak przed zarażeniami. W ostatnich dziesięciu latach ujawniono, że cztery gwiazdy przemysłu dla dorosłych zaraziły się wirusem HIV. Właśnie wykryto piąty taki przypadek. Nie ujawniono jednak nazwiska aktora.
Większość amerykańskich wytwórni pornograficznych, które swoją siedziby mają w Kalifornii, zdecydowała się zawiesić produkcję kolejnych filmów. Sprawdza się, z kim w ostatnich tygodniach gwiazdor kręcił filmy i od kogo mógł się zarazić. Nikt nie ma wątpliwości, że do infekcji doszło na planie jednego z filmów, a osób, które mogły się zarazić jest więcej.
Departament Warunków Przemysłowych, który zajmuje się bezpieczeństwem pracowników w miejscu pracy, chce podać studia filmowe do sądu. Uważa, że używanie prezerwatyw powinno być obowiązkowe. W przyszłym tygodniu na przesłuchaniu w Departamencie ma się stawić Jenna Jameson, która od lat zachęca aktorów do używania prezerwatyw na planie filmów. Obok niej usiądzie Darren James, były aktor porno, który kilka lat temu zaraził się wirusem HIV i choruje na AIDS. Dzisiaj domaga się, by produkcja filmów porno została zdelegalizowana.
Co o tym myślicie? Czy zakładanie prezerwatywy przez gwiazdora porno nie powinno być wymaganym minimum, które zabezpieczy go przed chorobami?