Ewa Sonnet postanowiła odnieść się do wczorajszej sensacji (zobacz)
. Oficjalnym kanałem jej menedżer zaprzeczył, aby Ewa kiedykolwiek pracowała jako dziewczyna na telefon. Wierzymy, podkreślaliśmy, że to żart internautów.
Oto wypowiedź Ewy Sonnet z jej oficjalnej strony, którą adresuje do autorów dowcipu odpowiedzialnych za jej "profil" na stronie agencji dla ekskluzywnych call girl oraz do nas:
Nie przypominam sobie, żebym kopała jakąś sukę albo deptała jakiegoś śmiecia ale albo jedna albo drugi takoż się poczuli...
...
cóż, wystarczy przyjechać jako nikt do warszawki, nikim pozostać, ale dzięki możliwości pisania w necie pseudo niusów, dowartościować się. wy którzy to pisaliście zdajcie sobie sprawę, że nikim pozostaniecie, niezależnie od tego ile ton błota na kogoś wylejecie.
Nie rozumiemy za bardzo fragmentu z "przyjeżdżaniem do warszawki". Z resztą się zgadzamy. Dziwi nas natomiast jedno: czemu w swojej wypowiedzi Ewa pomija, dlaczego akurat w nią uderzył przykry żart internautów i dlaczego ludzie reagowali zaskoczeniem, lecz byli w stanie uwierzyć w to, że Ewa w ten sposób pracuje. Wyliczmy: długa kariera w branży porno, setki filmików i sesji zdjęciowych, które są za mocne, aby trafić do normalnej TV - nawet w godzinach nocnych. Do tego nieudana kariera muzyczna. Ewa zapomina, że brudy z przeszłości ciągną się za każdym, i trudno będzie się jej przeobrazić w grzeczną, elegancką i cenioną za muzykę wokalistkę.
Ewa Sonnet ma sporo (szukajcie w sieci) na swoim koncie. Ambitna, pracowita, może nawet zbyt pracowita. Aktorką porno zostaje się na całe życie.
Pełną wypowiedź Ewy Sonnet znajdziecie tutaj.