Osoby, które przyglądały się Lindsay Lohan, kiedy ta wchodziła wczoraj do budynku sądu Los Angeles, mówiły później dziennikarzom, że wyglądała na przerażoną. Istniała ogromna szansa, że aktorka pójdzie do więzienia na pół roku. Tego żądał prokurator. Kilka tygodni temu jedno z badań krwi wykazało, że przyjmowała narkotyki. Gwiazda trafiła do aresztu i po wpłaceniu kaucji zgłosiła się na odwyk.
Sędzia zdecydował wczoraj, że Lohan zostanie na odwyku przynajmniej do 3 stycznia. Nie dostanie przepustki nawet na Święta Bożego Narodzenia oraz Sylwestra. Stwierdził, iż obawia się, że Lindsay znowu wpadłaby w narkotyki. Kiedy głośno stwierdził, że jest narkomanką, ona jedynie przytakiwała głową.
Po wysłuchaniu wyroku przerażona Lindsay rozpłakała się i powiedziała jedynie "dziękuję". Miała naprawdę ogromne szczęście, że nie została wpakowana natychmiast do celi.
Aktorka wyjdzie z odwyku 3 stycznia, a 25 lutego ma ponownie stawić się przed sądem. Jeśli przez te 7 tygodni testy wykażą, że nie przyjmowała żadnych środków odurzających, będzie mogła wyjść na wolność. Będzie jednak pod stałym nadzorem kuratora. Pozostaje więc tylko trzymać kciuki...