Po wyrzuceniu z telewizji publicznej Monika Richardson zaczęła opowiadać w mediach o dusznej atmosferze pracy, która dla wielu jest nie do zniesienia. Była prowadząca program Europa da się lubić przekonywała podczas rozmowy z Wideoportalem, że dla wielu pracowników sytuacja jest trudna i współczuje im, że będą musieli męczyć się "z drugim garniturem" (zobacz: "Ludzie się duszą w TVP!").
Zupełnie inaczej swoją pracę postrzega Agnieszka Szulim-Badziak, która stwierdziła, że doskonale czuje się w zespole telewizji publicznej. Skomentowała także dla Wideoportalu wypowiedz Richardson:
Słyszałam, że niektóre koleżanki narzekają, ale one już tam nie pracują, więc maja prawo. Monika nie jest głupia i dokładnie zdawała sobie sprawę z tego, jakie będą konsekwencje jej występu w reklamie. Nie wyobrażam sobie, że zrobiła reklamą i myślała, że będzie miała dalej program.
Zdaniem Szulim decyzja Moniki o występie w reklamie nie była podyktowana chęcią wyrwania się z dusznej pracy, ale zimną kalkulacją zysków:
Myślę, że jej się to opłacało po prostu. Opłacało zrobić reklamę i przestać współpracować z telewizją. Teraz może przez rok nie pracować i ponarzekać.
