Lindsay Lohan nie cieszyła się długo z decyzji sądu, który po pozytywnym wyniku testu na obecność narkotyków we krwi nie wysłał jej do więzienia, ale na oddział odwykowy. Za więzienie bowiem nie musiałaby płacić, za miejsce w specjalistycznym ośrodku - owszem. Nie musimy chyba dodawać, że jest to niemały koszt, którego chronicznie bezrobotna LiLo po prostu nie ma z czego pokryć.
Twierdziła, że nie jest w stanie opłacić kuracji i że musi zacząć pracować - mówi osoba z biura kuratora sądowego Lohan w rozmowie z NY Daily News. Jak utrzymywała, jej linia ubrań nie przynosi dochodów, ponieważ ona sama nie jest w stanie kontrolować spraw firmy.
Na szczęście jednak udział Lindsay w produkcji Inferno, opowiadającej o życiu gwiazdy porno, Lindy Lovelace, nie jest na razie zagrożony. Jak obiecuje reżyser, poczeka z rozpoczęciem zdjęć do czasu wyjścia Lohan z odwyku, czyli co najmniej do stycznia.
Jest dobrą aktorką i sumienną pracownicą, poważnie myśli o życiu po wyjściu z ośrodka - mówi Matthew Wilder. Myślę, że czuje się trochę zdezorientowana całą sytuacją, ale poza tym wszystko jest okej. Mam nadzieję, że praca na planie ruszy krótko po zakończeniu odwyku.
Oczywiście zakładając, że Lohan do tego czasu faktycznie wyleczy się z uzależenia od narkotyków...